206 myśli
dali ci szkielet w dniu narodzin abyś mógł
na nim konfigurować siebie
osadzasz w ramy codzienności zbyt ciasne
dla umysłu nawyki które pielęgnujesz
snując scenariusze
z hipokryzją sięgasz po szczęście
udajesz że masz duszę
tymczasem cudze problemy obciążają
wątrobę
toksyczność jest ci obca
dbasz o zdrowie
nie potrzebujesz antidotum
oksytocyna (po co?)
strach ma wielkie oczy ( kwaśna nie jest
tylko cytryna)
zjesz
przeleci ślina
zapominasz
życie w zamknięciu sprzęgłem się toczy
one szczęścia nie dają tylko czynią
Komentarze (51)
Witam teraz wróciliśmy z Jadzią z Czech ...
Ja nie czuję się zamknięty ..właśnie z córką dziś w
Czechach w stawie Morsa starego udawałam pierwszy
raz ...córka już 3 lata w to się bawi ..ale było
fajnie ...
Dwa razy przeczytałam. Staram się nie brać czyichś
problemów na siebie. Niech każdy sam sobie radzi ze
swoimi, bo w większości wypadków, sami na nie
zapracowali. Twoje myśli dają do myślenia.
Uściski Kochana. :)
Bardzo dobry wiersz do zatrzymania, takie
zastanowienie się nad kondycją ludzką, bardzo na TAK.
Pozdrawiam wieczornie, Beatko :)
Najko
tak, można różnie
takie prawo czytelnika
buziale teleportuje:)
Kazimierzu
dziękuję za podobanie
pozdrawiam:)
Tessa50
pozdrawiam serdecznie
:)
Maćku
dziękuję, że się zatrzymałeś nad wersami
pozdrawiam serdecznie
zatrzymało mnie Beatko na dłużej
Bardzo ciekawe przemyślenia Beatko, serdeczności dla
Ciebie :)
Z uznaniem i podobaniem czytam mądry przekaz ubrany w
piękne wersy, pozdrawiam ciepło.
Łał Beano, ależ wiersz...z podziwem..."życie w
zamknięciu sprzęgłem się toczy"...różnie można go
interpretować...ja po swojemu go
odczytałam...pozdrówka.
Ciekawy wiersz samoluby istnieją tylko dla siebie nie
dla innych.Pozdrawiam serdecznie.
hipokryci tylko myślą o sobie,żeby im było dobrze na
świecie inni ich nie obchodzą :)
miłego dzionka:)
zabiłaś mi ćwieka tym wierszem, który zmusił mnie do
głębokiej refleksji i nie mogę się otrząsnąć...
Pozdrawiam z uśmiechem na dobry dzień :))
Zamyśliłam się Beatko.
Himalaiści, kiedy wracają z wyprawy,
patrzą ze swego okna domu, tak bardzo codziennego
przecież i myślą
o kolejnej wyprawie na ośmiotysięcznik.
Przecież wiedzą, że można nie wrócić.
Oksytocyna, strach, co ich gna.
Dzięki za refleksję.