26.05.07.
widzimy sie od swieta i jak to na swieta
na spotkanie nasze sie szykujemy
czyscimy serca ze smutkow zakladamy
odswietne ubranie zajmujemy dluzej
lazienke
wolnym krokiem idziemy ku sobie choc
chcialo by sie pobiec
wtulamy sie w siebie i chcieli bysmy trwac
tak wiecznosc ale zawsze gdzies trzeba
isc...
rece splecione i slow najpiekniejszy bukiet
usmiechy sloneczne i wspolny krok
a i tak tylko my wiemy jak bardzo
kochamy...
ale znow nadchodzi zwykly dzien gdzie
przyjdzie nam sie rozstac
i tylko ciche modlitwy nam zostaja
by nam sie w koncu udalo
i na wieki wiekow amen....
ave
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.