318 Koniec
Kiedy huragan wieje w zmysły
ujada jak szakal
który kąsa i rozszarpuje mięso
na strzępy
prawie nie oddycham nocą
za dużo krwi dookoła za ciemno
do wczoraj na skraju świata
byłeś tęczą
dziś wyrzucam kokony
złych wspomnień
za siebie
już nie krzyczą
już nie wołam
przybita niczym
wypłowiałe przebranie
zrywam uprząż
nie będę
asekuracją twego świata
za daleko przesunąłeś własny środek
ciężkości
Komentarze (78)
Nie można brać na własne barki zbyt wiele...równowaga
musi być...wzruszający wiersz...
Pozdrawiam serdecznie :)
Po burzy wychodzi słońce. Niech ogrzeje Twoje zranione
serce. Życzę pomyślnego weekendu:)
Sytuacja uczuciowa peelki wstrząsająca mz :(
Pozdrawiam