35
bez ulic tych zwierzaczków zarabiasz dziś
na życie
taki widok raczej nie buduje, a wręcz
zniechęca
ale to nie jest takie mdłe,nudne;no może
trochę,
jak pranie pieluch po nocnych bździnach,
kiedy ojciec
ogląda TV i prosi o spokój bo nie może
skupić wzroku
na cycatych atrybutach pań, choć świeci
jeszcze słońce,
a klienci przywdziewają zabawne gacie i
okłamują żony,
kochanki lub kochanków, obmywają ciała w
ciepłej wodzie
pod prysznicem i snują po ciemno
urządzonych pokojach
schadzek, gdzie pokojówki już od rana
naprawiają nocne
szkody, przeglądają zostawione rzeczy i
pasują bieliznę
jeszcze ciepłą i drogą, czasami sierżant
wystawi mandat
za złe "parkowanie" i pójdzie na wczesną
kolację z Niną,
co to nie wie gdzie można ukryć pieniądze
zarabiane
po nocach, kilku adwokatów i lekarzy
zamawia kurs za miasto,
bo to przecież weekend i dni kiedy
interesy, pacjenci zamieniają
się rolami,bawiąc w dziwacznie prawdziwy i
realny obraz,
na którym nikomu nie zależy, po porannej
drzemce przyłazi
owłosiony "Hiszpan" , jego przyjaciele to
wybredne osoby,
o wysoce estetycznym guście, ich białe
samochody lśnią
naprawdę jakimś innym światem, pokojem na
Markizach
lub domem w Rzymie, może konferencją
atomistyczną w Goa,
któż to może wiedzieć, recepcja jest tak
mała, przechodzi
od tyłu w kuchnie po czym wprost na
zaplecze ze starym
Chevroletem rocznik 69 w kolorze
bluźnierstwa,nikt
nie pamięta skąd się wziął po prostu tu był
jak i wiele
innych rzeczy, na które nie zwracamy uwagi
bo wydają się tak
zbyteczne, a może powszechne jak ten hotel
na wyspie,
gdzie strach buszuje w tłumie zielonych
palm.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.