44
w milczącą chłodem toń otchłani
kotwicą smutku opadamy
nim wieko skrzyni przykryje kości
ziejąca pustką przepaść dni
światłem księżyca obmywani
gorzki smak soli, kruchy aksamit
marmuru wody blok nad nami
diament co w górze lśni
uniosą nas łagodne fale
raf oceany niezbadane
nim burty statku, spopielałe
zastygną bryłką krwi
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.