...a po wielu latach...
Poprzysięgłam Ci miłość, poprzysięgłam
też i wierność, lecz skarpetek brudnych
Twoich do rąk nigdy już nie wezmę.
Chcesz kolację sutą spożyć masz tam nóż,
talerzyk również, tam masełko jest w
lodówce i sałaty liść się pręży.
Czemu znowu jest sałata? Pytasz pełen
oburzenia, przecież właśnie się
odchudzam.
Czy dla Ciebie to zupełnie jest tak bardzo
bez znaczenia?
Bardzo mnie już boli głowa, tak więc
spać się wnet położę, jeszcze tylko
się wykąpię i maseczkę z alg nałożę.
Twierdzisz, że Cię papiloty, w nocy
gdzieś
tam uwierają- wszak fryzurę piękną muszę
już
od rana prezentować- by sąsiadki ją
widziały.
Chcesz śniadanie mieć do pracy? Kawę
świeżą zaparzoną. Wstań, przygotuj, ja
po nocy dziwnie czuję się zmęczoną.
Twierdzisz, że cię już nie kocham, cóż
za
bzdury tutaj prawisz, tylko nie zapomnij
luby pensję całą przynieść mi... o
czasie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.