Abiogeneza
dzień jak dzień niczym się nie różni od
poprzednich
pojedyncze promienie wpadające pomiędzy
grube zasłony
mgła zatapia kolejne drzewa na próżno
szukać wiatru na ściernisku
za okiennicą dziwadło jest coraz bliżej
żaru papierosa
drobinki kurzu podobne do mnie krążą jak
pigułki w krwiobiegu
dym w płucach zabija argument nie do
podważenia
który jak mrok w piwnicy rozświetlić może
jedynie snop światła
cisza w odgłosach ulic dym zlizuje ściany
sufit
terkot zraszacza na trawie pod krzewami
pojawił się szron
pot po twarzy spływa i zbiera się w kałuże
którą pokrywa lód
zupełnie blisko krańca i rzeźby pustej w
środku jak ze sklepu z pamiątkami za
rogiem
dom przystosował się już do mojego ciężaru
w salonie wisi ta sama mgła co dawniej
mrużąc oczy w słońcu nigdy wcześniej nie
spotkałem domokrążcy
który by sprzedawał bezradność po
śmierci.
Komentarze (9)
Dziękuję za refleksje spostrzeżenia za pochylenie się
nad tekstem.
.serdecznie pozdrawiam państwa
bardzo dobry niebanalny wiersz ...
pozdrawiam:-)
wiersz zatrzymał :) pozdrawiam
Tę bezradność po śmierci, która się rozrasta w mig,
nie sprzedaje domokrążca za znane waluty, a rozsiewa
niewidzialna moc gniewna i sama do końca nie jest
pewna, a szamocze się tym mocniej, im bardziej podatny
natrafi grunt.
Rewelacyjny wiersz. Kłaniam się nisko Autorowi :-)
Dziękuję za komentarze refleksje spostrzeżenia
pozdrawiam czytelników... zdrowia
Ciekawy wiersz
Pozdrawiam
Wydaje mi się, że to wiersz o duszy, która nie zdążyła
(nie chciała) w odpowiednim czasie przejść w zaświaty
sobie właściwe. Pozdrawiam:)
bezradność po śmierci- autor do końca trzyma narrację
w napięciu. Ciekawy tytuł. (ból sam się rodzi, w
środku)