Alkohol i PRL
Motto:
"Lepiej z mułem jadać mule
- niż nam - było pić - Vistulę"
Każdy pijał polską wódkę...
(W "dobrobycie" PRL-u)
- by się zatruć... - na odtrutkę
szczytnych celów.
Kto Vistulą koił zmysły
- rzygał, jak po wodzie z Wisły.
Kto Bałtycką pił za Polskę
- rzygał, jak po wodzie morskiej...
(- Jakie czasy - takie trunki...)
- Jedne - mieliśmy frasunki
- i nas łączył - jeden cel:
coś obalić... (- PRL.)
2007(?)
(sen(s) po latach bywa prosty:
tam, gdzie - dno... - są wodorosty)
(autokom. z roku 2018)
Dzisiaj bardziej krytycznie patrzę na klimaty nocnego klubu, inaczej na okres tzw. przemian. Stwierdzam, że byłem zdemoralizowany i strasznie prymitywny, o czym.. - nie miełem zielonego pojęcia.
Komentarze (64)
Koplido i Tesso! - dziękuję. Bardzo ważne są dlam nie
Wasze komentarze. Ja dośc niedawno - praktycznie
wczoraj - zrozumialem prawdziwą wympwę mojego wiersza:
to swiadectwo! - fatalne - środowiskowe świdectwo
miejsca i czasu. Jeszcze niedawno całkiem -
traktowalem to wyłącznie jako wiersz - bardzo
rozrywkowy.
Bardzo realne wspomnienia,tak bywało...Wiktorze
serdecznie dziękuję za pochlebną opinię,piszę to co
czuję,co widzę,przeżywam i tak opisuję,pozdrawiam
życząc dużo zdrowia :)
Mocne.
Norbercie. - Knajpy musialy być czynne! - nawet przez
cały okres stanu wojennego. Pamiętam, ze w pierwszy
dzień Bożego Narodzenia 1981 r. na placu - podszedl do
mnie nisympatyczny gościu podający się za
funkcjonariusza SB i zapraszal na wódkę do "lokalu".
Ja - bylem w mundurze podchorązego, a on -
odpychający. cz€l ,jak się zdaje ogromną ulgę po
wprowadzeniu drakońskich wtedy rygorow i mówil, ze
nareszcie "zareagowaliście" - i -co doslownie
zapamiętalem "jak tylko ktoś do ciebie podskoczy - to
wpakuję mu caly magazynek w brzuch" jednak, czy
rzeczywiści byl funkcjonariuszem SB - tego nie wiem, a
przekonywać się - nie mialem chęci. Wracalem na
miejsce zgrupowania - po wigilii u szwagra, ktory -
gdy wszedlem w polowym mundurze - nie poznal (wojsko
wtedy bardzo zmieniało) i przestraszyl się, "że
przyszli po niego". na wigili-zapewne wodki nie bylo -
bo tradycja już taka byla od lat pięćdzisiątych, choć
przyzam, ze szwagier... - nawet chętnie.
:))
Doskonale pamiętam te "piękne" czasy a pod koniec
ogromne kolejki, gdy wóda była sprzedawana od 13 -
tej. Niby bieda a gospody przepełnione prawie od
rańca, pijanych na ulicach bez liku. Podobno dzisiaj
pod względem spożycia niewiele się zmieniło, tylko
pijaków mniej już widać...
Bardzo fajny "epigramat". Pozdrawiam. Miłego dnia :)
Resocjalizacja - uczuciowa i mentalna zwlaszcza -
przebiega do dziś.
Wszystkim Wam - także Wam - dziękuję.-To nie mają być
"wielkie słowa".
:)
Chcę kilka słow powiedzieć o klasycznej osobowości
stalinowskiej. za zle - uważałem to, co jest nizgodne
z prawem lub nieprzydatne. jako cztero czy
pięciolatek- kochanie kogokolwiek (matke, Ojca,
Siostrę) - uwazalem za sytuację hańbiącą.jakiekolwiek
przytulenie, pocałunek zwlaszcza - uwazałem za
obrzydliwe. Skąd to we mnie sie wzięlo nie umiem sobie
uświadomić i nie pamiętam. Samo "posądzenie" mnie, ze
móglbym kogkolwiek kochac (np. Siostrę)uwazalem za
osobiste pohańbienie. -Takie dzieci potwornego -
stlinowskiego PRLu tez były. Placzące kuzynki nad
zmarlą ich babcią uważałem za co nalmniej dziwne, a
mojej Mamy - pytałem się ze zdziwiniem dlaczego one
placzą. Nie umialem płakać, nie znałem krzyku zbólu,
za placz- zawsze bylem karcony. -Stalinizm? - Także
PRL. -
wiersz jak zawsze doskonały i pełen treści, a do tego
ten wiele mówiący dopisek :-) ja załapałam się na
końcówkę PRL, ale byłam dzieckiem, więc o piciu mowy
nie było ;-)
Wiktorze lepiej późno niż wcale:)
Otworzyć oczy...
Pozdrawiam:)
:)
Wiktorze wpadnij do mnie ...
przypadkiem wczoraj się dowiedziałem że karat odszedł
...
Okej:) kobito!
Wiktorze,
nick jak nick - ani słodki, ani kwaśny..., ani celowy;
neutralny :))
Przepraszam za skandaliczne literowki. trochę
zmęczenie po calym dniu, trochę nieco naturalna
ulomność, trochę pośpiech.
Pozdrawiam jeszcze raz:)
Kobito! - soy, ze nie z imienia, a nick wybralas
celowo - zmuszjący do niezręcznych czy zabawnych
zwrotow.
Dzieki, ze po imieniu. O możliwości zakupu tzw. bonow
w Pewexie nie wiedzialem. Może rzeczywiście bylem
przewrazliwiony, co ne zmienia tej rzeczywistości, ze
rzeczywistośc związana ze sprzedaża w peweźie byla z
natury - i państwowo przestępczo- rozbujnicza i
wymuszala prze cenę alkoholu i samochodow - zupełnie
księzycową i spkulacyjną cenę tzw, walut
wymienialnych.
Pozdrwiam bez urazy:)