Alpinista
Dziś schodzę po starej linie,
jak niegdyś mój szalony ojciec.
Szorstki sznur kaleczy dłonie
i strużki krwi tulą się do skóry.
By wszystko było dobrze,
mam zamkniętą w butelce
zatrutą wodę, co pomaga
na cierpki strach i wspomnienia.
By wszystko było dobrze,
zabrałem wszystkie moje zdjęcia
i napisałem długi list, którego kartki
mają różne kolory i zapach przeprosin.
Dziś zszedłem po starej linie
i myślałem o wiosennej burzy.
Zasnąłem spokojnie pod kamieniem,
by coś przygniotło dziecięcą tęsknotę.
Komentarze (1)
Czy to wspomnienie ojca alpinisty, który zbyt mocno
kochał góry a zbyt lekko swego syna? Jeśli tak, to
bardzo wymowne.