Rzemieślnicy
Dziś, od rana rzeźbimy pomnik.
Zaczęliśmy od głowy i okularów,
by następni zająć się stopami.
Jakoś dziwnie nam nie wychodzi,
wszyscy krzyczą i powietrze ciężko
opada na opalone słońcem skronie.
Pomnik ma być wielce wspaniały.
Jak mi pokazywali rysunki, widziałem,
że wszystko jest jak trzeba.
Szkoda jedynie, że ostatniego artystę
trafił jasny szlak i poszedł na wódkę.
Może poskładamy to sami...
Dziś, od rana rzeźbimy pomnik.
Tylko te dłuta jakieś tępe i młotki
tak ciężkie, jak światło księżyca.
Ja rzeźbię najwytrwalej.
Napisałem nawet list do matki,
by przysłała mi instrukcje duszy.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.