Amenacje
Tam gdzie pojadę i skończy funkcję
praktyczną moje ciało
Stamtąd ostatnie życzenie będzie
obowiązywało
Że rzeczywiście spłonie moje ciało
A jego proch poleci nad łonem
Ze zmarłą nadzieją na morzu słonem
Słono życie naciągałem,
Sporo pierwiastków z niego wyciągałem
Ciągle o coś abstrakcyjnego zabiegałem
Zmęczony i zwycięstwem nie nęcony
Gubię skrzydła jak Ikar...
I pomysły dla draki
Szlag wziął i raki
Zajść po tekście jak najdalej i dalej za
Jakiem
W Słowacji pomiędzy myślami górami
Odzyskiwać słowem kontrolne haczyki
Zabawa literkami, jak piaski formujące
zamki
To takie wyniosłe dziecięce nawyki...
Zapomnieć się i wejść do myśli galaktyki
Psychodelicznej poetyki tworzącej
rakotyki
W rzeczywistości się moje ciało podziało
Zdmuchło je mechanistyczne działo
A gdy już umrę na proch
Zasadzcie moją „bylinę” w morzu
jak groch
Wylądować w tej klasie instruktarzu
Wymaga maga mistyki stażu
Na surrealnym witrażu
Ukrytych podtekstów miraży
Tak zwodniczo, jak na morskiej plaży
Jak z głową w chmurach, gdy lepsze życie
się marzy
Widać to po otwartej słowem –
twarzy
A gdy przepływa mi przez palce woda z
życiem
To znaczy, żem w słowie ulokowany
należyciem
Pod Nietypawki Tekstycznej nakryciem
Wdrażam się z wyrazem życia zdobycia
Tak wyłaniam co mam jeszcze do wydobycia
Słowami nietypawami nad skojarzeń spiralami
Zanim zamilknę pod krypto-nimami
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.