Aniele mój...
Dla Kogos kto sprawił że zamarłam w jego spojrzeniu....
Cichym spojrzeniem zamieram
Ocean zbuntowanych frazesów
Pozwól mi utonąć...
Napełnić ciało błękitem
Spowolnionych gestow
Zatrzymac czas...
Niebo traci swa swietnosc
Chce tonac juz tylko w teczowce
Zegarowych tarczy
Twojego ja
Obłąkane myśli...
Ułamek sekundy
Przeszywajacy dozą usmiechu
Anioły istnieja
Hipotetyczna niedożecznosc
Czasem patrza na nas...
Malujac radosc na gorsecie dusz
Wiem maskuja sie
Jedyne ultimatum
Pozbawiajac sie skrzydel...
Jarzmo anielskiego czlowieczenstwa
Wysłanicy Niebios...
Armia zbawienia potępionych
Pozwalaja dostapic nam nieba
Dojrzec promieni słonca...
W najmroczniejszej dzielnicy naszego
życia
Spotykamy je wszedzie...
Dane jest tylko nielicznym
Odkryc tajemnice tkwiaca
W szklanym zwiedciadle ich dusz.
Dziekuje Ci :) Dzieki Tobie uwierzyłam w Anioły :)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.