Anielskie pióra koloru Bzu
Gdy upadłem, nie mając już siły by iść;
w parku podobnym do Edenu ogrodów,
nad mą żałosną, chudą, wykończoną
postacią
pochyliła się Ona..
Cudem chyba stworzona, bogini cnót i
nadziei.
Sam Jej widok sprawiał, że siły wracały.
Podała dłoń, podciągnęła ku górze..
z całusem na skroni wskazała drogę..
Była prosta, niby zwykła ścieżka..
Usłana jednak różami..
Kwiat piękny iście to był, jednak kolce
posiadał..
Pomyślałem, lepsze to niż góry..
Jakie serce czyste musiała mieć,
by zwykłego człeka jakim jam jest
obdarować swym czarem..
Gdy w podzięce oczy obróciłem,
na ziemi pozostały tylko pióra anioła,
Pióra do róż nie podobne, zakurzone, acz
"żywe"...
Pióra w kolorze kwitnącego bzu w bukiet
ułożyłem..
Pewnej kobiecie, której imienia nigdy nie poznam.
Komentarze (3)
ja bym zmieniła na całusem na skroni zamiast z całusem
ale to twój wiersz i oczywiście bardzo piękny
+++ pozdrawiam +++
Bardzo fajny wiersz, może warto tą kobietę odnaleźć?
Ten Aniol zostawil swe zywe piora,bys mogl pisac takie
piekne wiersze.Dziekuje za bukiet bzu.+++