Antybanał
Nic piękniejszego
Niż banał
A do tego jeszcze Antybanał.
Antywiersz,
W którym nawoływanie bywa
Bardzo zgubne i takie banalne.
Antybanał Miłości
To fragmenty,
Które ciągną się
Niczym flaki w oleju
Przez długie i próżne dni.
Antybanał współczesnego kochania
To wieki bezlitosnego czekania
I rozterki serca oraz duszy
I wyczekiwanie aż coś to wszystko
zagłuszy.
Antybanał…
I moja filozofia antybanalna…,
Któż ją zrozumie
I choć odrobinę polubi.
Antybanał
A szczególnie banał
Nie pyta co dalej
Tylko nadal
Skleja słowny kicz
W kiczowatą całość.
Taką durną i idiotyczną
Jak te mazy powyżej.
Kiedyś za Latów swej młodości,
Powiedzmy, że świetności
Jak tutaj pisałem
Z innego Nicka
To lepiej, dużo lepiej pisałem,
Ale teraz mi się nie chce
Super, hiper wypasiatych wierszy
Na tej antybanalnej stronie zamieszczać,
Bo czasami dochodzę
Do wniosku po co?
Antybanał
Zakończy tą myśl
A od poniedziałku
Zacznę nowy rozdział na
Bejowatym beju.
Antybanał
Był świtem i zenitem
Teraz stał się zmierzchem i nowiem.
I niech tak pozostanie
Na wieki wieków
Amen!!!
Komentarze (1)
Dzięki, wzruszyłem się.