Apatia
Apatia - to jedno słowo ciśnie mi się na
usta,
Ponieważ w mej głowie jest jedna wielka
pustka,
Nie czuję już nic, sam nie wiem co mam
robić,
Nie wiem jak wyjść i do walki się
sposobić,
Choć głowa pusta, to tysiące myśli mi
przelatuje,
Ale nie wiem co o nich myśleć, bo nic nie
czuje,
Obojętność na własny los, na los tego co
mnie otacza,
Jest zbyt wiele rzeczy co mnie teraz
przytłacza,
Póki nie wyjdę z tego marazmu zwykłej
codzienności,
Nie będę czerpał z tego życia zbyt wiele
radości,
Ale jak wyjść? Jak jestem samotnych w śród
tłumu,
Brak osób które by wysłuchały udręk mojego
rozumu,
Mi nie chodzi o współczucie i o żadne
podpowiedzi,
Tylko o wyrzuceniu tego z siebie jak na
spowiedzi,
Bo to już za bardzo ciąży, zbyt mocno w
głowie siedzi,
Lecz mojej głowy nikt z zewnątrz nie chce
odwiedzić,
To ja jestem psychologiem, ja słucham
innych ludzi,
Ja jestem osobą co w trudnych momentach im
służy,
Dopytuję, weryfikuję różne stany choć aż
tak nie współczuję,
Jednak staram się dotrzeć do drugiego
człowieka – tym raduję,
Lecz to co daję, na tą chwilę do mnie nie
wraca,
Więc ta apatia coraz bardziej na samo dno
zaczyna mnie staczać,
Bo nie widzę wyjścia z tego mroku co mnie
otacza,
Na mym horyzoncie nie pali się żadna
raca,
Nie mam żadnej zaufanej osoby w swoim
otoczeniu,
Gdzie mógł bym się otworzyć i ulżyć memu
cierpieniu,
Tak to codziennie zakładam maskę na twarz i
po prostu idę,
Ale gdzie? To ja sam nie wiem bo nic przed
sobą nie widzę,
Robię bo robię, ale bez żadnej werwy oraz
przekonania,
Idzie mi to jak krew z nosa, brak we mnie
zaangażowania,
Po prostu żyję bo żyję ale co to za życie w
wielkiej próżni,
Dookoła mnie nie ma nic, ciężko to wszystko
odróżnić,
Dzień za dniem leci tak samo, schematy się
powtarzają,
Brak osób co mnie na powierzchni na dłużej
utrzymają,
Bo choć jestem teraz pusty w środku to
chciałbym kochać,
Mieć taką osobę z którą w końcu mógł bym
się radować,
Lecz to nie taka prosta sprawa bo dość
mocno zostałem zraniony,
Mam teraz ograniczone zaufanie, w mej
głowie są wyłomy,
Wyszukuje dziury w całym, mój umysł jest
mocno spaczony,
Zamiast się cieszyć szczęściem, ja wpadam
we własne szpony,
Bo choć apatia coraz bardziej ogarnia moje
ciało i głowę,
Jednak mała iskierka nie pozwala całkowicie
zamknąć się w sobie,
A ten wiersz jest tego dowodem, namacalnym
przykładem,
To jest mej duszy niemy krzyk, lecz nie
wiem czy dam radę?...
Komentarze (7)
Fajnie się czyta;)pozdrawiam cieplutko;)
Bardzo refleksyjny wiersz.Samotność wśród innych ludzi
to bolesne doświadczenie.
Pozdrawiam.
Ciekawy wiersz, pozdrawiam.
No cóż, samotność nigdy nie będzie naszym
sprzymierzeńcem.
Życiowy wiersz.
Pozdrawiam.
Marek
Interesujący wiersz, daje do myślenia, pozdrawiam :)
lekarz też potrzebuje lekarza, nie zawsze powinien sam
się leczyć, koniecznie trzeba szukać pomocy bo w tym
marazmie nie zauważysz nowej miłości...
Bardzo osobisty wiersz szacunek pozdrawiam