armagedon
Anioły odeszły w zapomnienie
Wzleciały do nieba
Zamieszkały w tylko sobie znanych
cieniach
Ludzie zostali sami
Świat płoną radością demonów
Tron Pana opustoszał
Śmiertelni, dotąd niszczący świątynie
Teraz w strachu wznosili modły
Pozostał: strach, ból, cierpienie i zło
Ostatni sprawiedliwi umierali
-kamienowani
Z czterech stron zawitali upiorni
jeźdźcy
Przerażenie i obłęd siejąc w resztkach
ludzkich dusz
Krwawy księżyc oświetlał ziemie
Demony w popłochu, z trwogą patrzyły sobie
w ślepia
Nie starcza im odwagi by, choć szeptać o
tym, co siedzi w głowie
Potworne plagi niby parafraza pokuty dla
żyjących
Kartki nowego testamentu powiewają na
wietrze
Lucyfer, ubiegając przyszłość szepcze słowa
św. Jana
Z nienawiścią i strachem mówi tylko jedno
słowo
Armagedon
Bóg upomniał się o swoje dzieło
Na wieczność zepchną w otchłań
niewiernych
Zamkną zło za srebrną bramą
Ze smutkiem patrzył na zubożały świat
Liczba sprawiedliwych nie została
osiągnięta
Podwoje nieba rozwarł przed nimi święty
Piotr
Pan gdzieś znikną
Nie był go kolejno sześć dni i sześć
nocy
Siódmego powrócił znużony i odpoczywał
Komentarze (1)
Lubie taki klimat wierszy... Ciekawy.