W atelier
Dla M ;)
Z palety barw wybrała kilka kolorów,
delikatnie pędzelkiem je wymieszała,
a gdy w południe słońce przygrzało,
zrobiła sobie krótką przerwę na kawę.
Na płótnie rozciągniętym na sztaludze
widniała podobizna młodego mężczyzny;
urodziwego szatyna o piwnych oczach,
z karbowaną muszką na modnej koszuli.
Podczas poprawiania kosmyka na czole,
patrzyły na nią oczy lekko przymrużone,
palcem musnęła po regularnych ustach,
w chwilę potem opuściła pomieszczenie.
Przy oknie wietrzyk zatańczył z kotarą;
po powrocie chciała dopracować portret,
ujrzawszy puste miejsce w blejtramie,
zaniemówiła a po ciele przeszło mrowie.
Z ciekawości, kim był złodziejaszek,
wybiegła z domu, chcąc go dogonić.
Dojrzała znikającego za węgłem bloku,
w tej samej chwili budzik zadzwonił.
Komentarze (91)
Wiersz niby bez rymów a są rymy.
Trafiła się nawet perełka: ciskam - portrecistka. :-)
Ciekawy wiersz.
Pozdrawiam