Atmosferyczna historia jednej...
Na pamiątkę pewnej miłości, aby jej wspomnienie zostało w sercu...
Raz była sobie znajomość,
Wraz z czasem się stale zmieniała.
Czterema porami roku
Swój zmienny byt przedstawiała...
Zrodziła się wczesnym latem
Gdy długie dni czerwcowe...
Choć w słońcu głównie trwała
Poznała i deszczu mowę...
Przyjaźnią z początku była,
Radosnym losu darem.
Lecz wraz z upałem sierpnia
Buchnęła miłości żarem...
A potem mgły jesienne
Wraz z wichrem przegnały ją w biegu.
Gdy ślad po niej prawie zaginął
Wróciła z płatkami śniegu...
Lecz srogie styczniowe mrozy
Jak rzekę lodem ją skuły.
Gdy z zimna już prawie skonała
Wnet słońce przebiło chmury...
I wiosną rozkwitła od nowa
W kwietniowo-majowych promieniach.
Dojrzalsza, promienna, gorętsza...
Zdawała się nie do zgaszenia....
Gdy rok cały koło zatoczył
Nad bytem swym chciała wpaść w dumę.
Lecz nie zdążyła, bo padła...
Rażona letnim piorunem...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.