Auto(destrukcja)
Pamiętasz jeszcze dziki pęd,
powietrze było takie soczyste
spaliny i zapach palonej gumy,
wcisnęłaś myśli pomiędzy uda
ryk życia jak silnik pod maską,
pod której powierzchnią w cuglach
szalały ledwo zbudzone konie,
gdziekolwiek nie byłaś
tam tysiące grobów miłości,
uczucia leżały zbyt głęboko
lecz zmieniłaś doły w przepaście
aż zachód ugiął się przed nocą
na tylnym siedzeniu,
błyszczące cudo techniki
rozrywało krople deszczu
zębatki serca zgrzytały,
na ostatnim zakręcie
dusza przysiadła na ramieniu,
ciało stracone,
brak śmiercio-odporności.
Komentarze (8)
brawura i brak wyobraźni zbierają wciąż swoje żniwo.
Ciekawy tekst :)
Aż ciarki mnie przeszły.Pozdrawiam
świetny.
Myślę, że w wierszu chciałaś
wyrazić dezaprobatę dla
drogowych samobójców, a czasem
nawet morderców. Tak przynajmniej
ja to odbieram. W moim
przekonaniu jest to dobry
pesymistyczny, ale i refleksyjny
wiersz.
Pozdrawia..
pozdrawiam
Zatrzymał i ten brak śmiercio-odporności - niestety:)
Bardzo ciekawy wiersz. Brzmi jak rozrachunek z życiem
jakiejś samobójczyni.
Miłej niedzieli.
ojjjjjjjjjjjjjjjj