babaloo
co o nas wiedzą zmarli, cudne instrumenty
ciszy, brzęczące poza zasięgiem krzywd w
pustych
wnętrzach mieszkań? nie krzyczą głośno
„tu cię boli”.
nie pamiętają imion, twarzy, ukradkowych
spojrzeń, szpetnej sztywności, plastikowych
kwiatów.
czy to, co zagra ciszę, będzie dla nas
równie
bezimienne? błysk słońca w trąbce, suchy
ragtime
i jeszcze kilka ścieżek, mocno wydeptanych
(pójdziemy po nich rządkiem, jak psotne
ogniki
po papierowej tutce). nadzwyczajnie zwykłe
obieranie z plew. wiara, że jest w tym
porządek,
koniecznie z wyższej półki, który wciągnie
wniebnie
dwadzieścia kilka gramów czegoś
najlepszego.
i może się zachwyci, nie odeśle na dół.
pozostawi we wnętrzu ciepłej dłoni. okruch.
Komentarze (19)
Ufff, przeczytałam, no jest to kawał wiersza,dla
wytrawnych czytelników.-"wciągnie wniebnie dwadzieścia
kilka gramów..."-pomyłka, kamuflaż, czy coś to znaczy
a ja nie wiem?
rozważania nad przemijaniem, pięknie podkreślona więź
ze zmarłymi. czytając, mam skojarzenie z duchami
przodków w kulturze indian, obecnymi wśród żywych,
przywołujących swoich zmarłych obecnych zawsze w
domostwie " cudne instrumenty ciszy" i ta niebanalna
"papierowa tutka" tunel do wieczności... nie mówiąc o
21 gramach ;). koniec i początek, po którym zostanie
namiastka najlepszego w dłoni. piękny wiersz. ściskam
serdecznie :):):)
Zastanawia mnie ten okruch? czy lub kim jest...
melancholia przebija się z twojego wiersza,może i
dobrze... zastanowiłam się czytając wiersz braw@
Dwa głosy oddane i nikt nie podjął się krytyki. Z
wiersza promieniuje smutek. Refleksja nad przemijaniem
i marnością życia doczesnego. My jako okruszek - nic
wobec całej kosmicznej rzeczywistości. Nawet nie ma
gwarancji, czy zdamy do następnej klasy, czy pozwolą
wejść wyżej. Wiersz przeznaczony dla czytelnika o
wyrafinowanym smaku. Z przyjemnością przeczytałam.