Babcia akrobatka
skrajnie po lodzie usłanym obrusem,
skacze na przekór, szemrze odgłosem-
ciszy na pustym parkiecie
oblane miejsca cieniem na wymarłej
arenie, prowadzą do dziwnych czynów,
powabnych figur, w zwolnionym tempie
dodatkowy skok przyniesie satysfkację
pełną uniesień, jak szklana płoza uderzy
o cztery nogi i stoczy się powoli ku
dołowi
...
za dużo emocji szepnie wnuczka
do uszka z ziołową herbatą i
znowu pozwoli zasnąć
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.