Bądź w zapachu chleba i bławatka
Jak pręgą słońca w nocy cichym krzyku
płomieniem z oczu wypalasz zwątpienie
tłukąc mrok każdego ranka dajesz życiu
grzechów winy i pożądań odpuszczenie.
Zapełniłaś nadzieją każdy kąt mej duszy
że się pomieszają oddechy naszych płuc
klaskanie grzmotu drżeniem zagłuszysz
gdy sięgnę palcami Twojej miłości wrót.
Rażone piorunem serce w ogniu stanęło
potężny głód miłością pobudził tęsknoty
oczy wśród fal szukały odbicia znanego
wiatr rzeźbił w klifie niedośnionej nocy.
W brzegu snów szukam naszej przystani
cumując pragnienia w odległych portach
zaczekam kiedy latarnię nadziei zapalisz
abym popłynął po Twej miłości wodach.
Tu Twoje piękno wydaje kąpać się w nas
łącząc nutki wiary w kompozycję miłości
i każdy błogi moment narodzony z trwań
w duszy tchnienia z pasji intymnych ogni.
Chcę dryfować w czułościach Twoich rąk
i czuć jak wchłaniasz moich palców szum
zapachem swoim wypełnij każdy mój por
gdy zatopię me usta w smaku Twoich ust.
Mogę dla Ciebie niebo z ziemią zeswatać
przystroić obłokami balsamicznej miłości
tylko zostań w zapachu chleba i bławatka
żebym oddychał Tobą stąd do wieczności.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.