Bajka o smutnym aniołku
Błąkam się po krawędzi snu i jawy
Jak znudzony anioł
Stąpający po tęczy
Balansuje po niebieskim paśmie
Jak małe dziecko po krawężniku
Z głową spuszczoną i pełną różnych myśli
Dręczy go jedno pytanie
Co jest na dole
Tam wśród tych, pól, miast, ludzi...
Sam był człowiekiem
Ale zbyt krótko, nic nie pamięta
Nie zdążył nacieszyć się życiem
Jego drobne stópki wciąż
Jakby same idą w wstronę krawędzi
Lecz wciąż czuje strach
Nie chce połamać swych skrzydeł
Stracić promieni słońca i ciszy niebios
Lecz czy to wszystko nie jest warte
Uśmiechu ukochanej osoby
Śmiechu przez łzy
Bijącego z radości serca?
Tu tego nie znajde - pojmuje nagle aniołek
Opuszcza się w dół
zostawiając za sobą różnobarawną tęczę,
kłęby chmur...
i ciszę, której już nigdzie nie odnajdzie..
Aniołek oblatuje dokoła Ziemię
Widzi głód, cierpienie, hałas wojny, łzy
Ale też miłośc, przyjaźn, szczerośc, wiarę
Dostrzega nawet swego Pana w każdym
człowieku
Lecz nie umie znaleźc miejsca dla siebie
Siada w końcu na starym drzewie
Nogami machając w powietrzu znów rozmyśla
Nagle słyszy płacz, cichy szloch Pod
drzewem dostrzega dziecko, 5-letnią
dziewczynkę
Aniołek zeskakuje na dół, przytula dziecko
Wtedy dostrzega świat we łzach dziewczynki
Słyszy go w biciu swego serca
Wyczuwa go w zapachu trawy, ziemi, rosy
Już nie chce wracać do nieba
Tak więc może i ja powinnam skoczyć z swej
krawędzi
Odrzucić strach
Zrozumieć siebie
Pokochac świat znaleźc swoje pięcioletnie
dziecko ...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.