Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Ballada o chciwej Katii

Gdy siedziałem nad kubkiem mocnej kawy
Ktoś zapukał, pobiegłem otworzyć ciekawy
Wszedł pan Marlow i zaczął swoje orędzie
Mówił tajemniczo o żony obłędzie!

Błagam – prosił, ratuj moją żonę!
Na psychiatrów wydałem już całą mamonę
Sytuacja dziwna, nigdy tak nie bywa
Więc przyszedłem tutaj prosić detektywa.

Tak zaczęła się historia pełna zawiłości
Marlow zaczął mi przedstawiać żony przypadłości
,, Otóż żona moja co dzień sen miewa jednaki
nie jest sen to dobry jednak, to straszne majaki

sen coś zapowiada co noc z niedzieli do piątku
aby ziścić się w sobotę, potem od początku
sen to przykry powiem szczerze nie bądźmy banalni
co noc sędzia ją skazywał na pracę w kopalni.

niespodziankę za to przyniósł nowy sen w sobotę
gdy faktycznie z górnikami miała tam robotę
obudziła się obita, brudna jak górnicy
wstyd się było tak pokazać sąsiadom z ulicy

od nowego zaś tygodnia w nowej jest udręce
śniąc, że lekarz idzie do niej mając igłę w ręce
na sobotę więc na pewno sen się już szykuje
że pan doktor mocny zastrzyk jej zaaplikuje

znów obudzi się pokłuta no i poraniona
och jak wielce jest zlękniona moja biedna żona
ratuj, ratuj mój kochany panie detektywie
oddam pół swego majątku, zapłacę uczciwie”

Podrapałem się za uchem i tak powiedziałem:
,, takiej dziwnej opowieści jeszcze nie słyszałem
gdyż rozwiązać tą zagadkę to trudne zadanie
lecz współczuję Tobie szczerze, więc przyjmę wyzwanie”

,,Skoro tak, więc poznaj: moja żona Katia
Cudo ukochane, życiowa sympatia”
Do pokoju weszła postać wstrząsającej urody
Aż zaschło mi w gardle, więc łyknąłem wody

I rzekłem: bardzo mi jest miło i daj panie Boże
Że ma skromna osoba w kłopocie pomoże
Mówiłem spokojnie, lecz wewnątrz szalałem
Gdyż od pierwszej chwili mocno ją kochałem.

Plan działań mógł być tylko jedyny
By spędzić noc przy łożu tej pięknej dziewczyny
By czuwać od zmierzchu po poranne zorze
Wówczas pewnie coś wykryję coś wypatrzę może

Obok łóżka warowałem tak jak pies pod płotem
Katia co dzień się budziła wręcz oblana potem
Bo ją we śnie straszył igłą zły lekarz w fartuchu
Aż po przebudzeniu Katia leżała w bezruchu

A w sobotę w nocy zerwała się z krzykiem
Gdyż ją w końcu doktor ugodził zastrzykiem
Odchyliłem kołdrę i krzyknąłem na takie zjawisko
Katia miała ślad po igle, krwią splamiła wszystko

Smutna Katia rozpaczała ,,jestem nienormalna
Wszak takie wypadki – sprawa niebanalna
Ja zaraz zwariuję, wezwijcie doktora
Jestem obłąkana albo bardzo chora”

By ją nieco uspokoić, to jedząc śniadanie
Wpadło mi do głowy pyszne rozwiązanie:
,,sny i noc okrutna twe zmysły zmyliła
zobacz osa leży w twej pościeli co Cię użądliła

Więc to nie był żaden zastrzyk lecz Twe urojenie
I powinno szybko zniknąć Twoje przygnębienie”
Słysząc to piękna kobieta się uspokoiła
Lecz ja byłem niespokojny – osa nadal żyła.

Jak wiadomo osa ginie wnet po użądleniu
Inny koniec tej zagadki, lecz się chowa w cieniu
Lecz jak tutaj ją rozwiązać by przerwać cierpienie
Wtem z kolejnym snem powstało wielkie utrapienie

We śnie bowiem wiedli Katię na Pałac Kultury
Po to by jej kazać skoczyć w dół aż z samej góry
Sen powtarzał się codziennie wszyscy w strachu drżeli
Bowiem koniec tej historii łatwo przewidzieli.

W śnie sobotnim Katia skoczy, a po takim czynie
To wiadomo jest z pewnością, że niechybnie zginie
Obiecałem, że noc nie śpiąc spędzę przy łoża wezgłowiu
By jak coś rozbudzić Katię, by być w pogotowiu

Na nic jednak były moje obietnice
Znużony czuwaniem zamknąłem źrenice
Lecz gdy rano przetarłem me zaspane oczy
Straszny widok wstrząsnął ciałem i duszę zamroczył

Co to było za przeżycie mówić o tym mało
Na podłodze i na łożu zakrwawione ciało
Tak jakby Katia skoczyła z wielkiej wieży
Szczątków, krwi nie było w żaden sposób zmierzyć

Rozpłakałem się wnet gorzko, byłem pełen złości
Gdyż zaspałem nie ratując swej wielkiej miłości
A lekarze zgon stwierdzili na skutek nielicznej
Rzadko dziś występującej choroby psychicznej

Zmysł, choroba tak się bardzo rzuciły na ciało
Że siłą sugestii je zmasakrowało
Pochowano Katię w bialutkiej trumience
A pan Marlow za granicę pojechał w udręce

Bardzo długo nie mogłem przyjść po tym do siebie
Żyłem jak psychiczny nędzarz jak żebrak w potrzebie
Lecz dopiero po trzech latach przypadek i życie
Przyniosły prawdziwe historii odkrycie!!!

Pojechałem do Atlanty w wielkiej Ameryce
I ujrzałem moją Katię, szła gdzieś przez ulicę
Wyśledziłem ją, mieszkała w olbrzymim hotelu
Nazwy dzisiaj nie pamiętam hotel jeden z wielu

Gdy złożyłem jej wizytę w obszernym pokoju
Katia poznawszy mnie zaraz drżała z niepokoju
Najpierw wiła się, krzyczała jak wściekła, szalona
Za nic się nie chciała przyznać, że to właśnie ona

Lecz w końcu szlochając , zalewając łzami
Wyznała mi wszystko wraz ze szczegółami
Otóż cała ta historia to wielkie oszustwo
Plan uknuty doskonale i podłości mnóstwo

Otóż Katia i Iwona to siostry rodzone
Dwie bliźniaczki tak podobne jakby powielone
Lecz Iwona dawno temu wyjechała z kraju
Aby w Stanach się dorobić i żyć tak jak w raju

Nie wiadomo jak i kiedy, chyba po kryjomu
Zbiła tam majątek wielki, zamieszkała w domu
Aż postanowiła, że należy wnet Katię odwiedzić
Zaproponowała przyjazd pewna odpowiedzi

Katia chętnie się zgodziła obmyśliwszy plan
Który pomógł jej wykonać jej mąż Marlow Sam
I przede mną Katia grała tylko obłąkaną
Bym nie zdziwił się gdy ujrzę martwe ciało rano

Wiedząc , że Iwona przyleci w sobotę
Sprytnie przygotowali tą całą robotę
Gdy Iwona przyleciała kark jej ukręcili
A następnie w torbie z wieżowca zrzucili

Do jedzenia dali środek – niechybnie połknąłem
A następnie zamiast czuwać tak prędko usnąłem
A gdy spałem wcielili ten plan wręcz szalony
Położyli zamiast Katii w łóżku już zwłoki Iwony.

Wcześniej zaś wcisnęli mi bajkę ze snami
Bym uwierzył że to prawda, nie gra z pozorami
Katia za Iwonę uszła za granicę
Zamieszkała tam w jej domu, w samej Ameryce

Potem sprowadziła męża swego imć Marlowa
By go tam podstępnie otruć i żyć jak królowa
Aby sama cieszyć się bogactwem, mieszkać w dobrobycie
By spokojnie i w dostatku upłynęło życie.

I myślała jestem wolna, lata mogą płynąć
,,Lecz znalazłeś mnie ty łotrze, temu musisz zginąć’’
I wtem wymierzyła broń w moją stronę
Wówczas mocno ją popchnąłem na swoją obronę

Tak , że bijąc szybę, nie łapiąc niczego
Wypadła na bruk z piętra dwudziestego
Tak zginęła Katia chciwa, śmiercią tą skonała
Którą sobie sama wcześniej już przepowiedziała!



















autor
Dodano: 2005-07-16 12:11:26
Ten wiersz przeczytano 601 razy
Oddanych głosów: 5
Rodzaj Rymowany Klimat Dramatyczny Tematyka Życie
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (0)

Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »