Ballada o człowieku
Ballada smutna, przy kieliszku,
Wyśpiewana, źle zagrana, przy ognisku..
Zapatrzona w ognia płomień destrukcyjny.
Rozpłynęła się ballada w szumie Wisły.
Pośród fal czarnych, wzburzonych
Zagubiły się ballady nuty, strofy.
Zapomniane wraz ze świtem uleciały
I z ogniska popiół ptaki rozdziobały.
Było lato, potem jesień złotem strojna,
Zima była niczym dama tak dostojna.
Upłynęło wody wiele, lata całe,
A Bóg patrzył, a Bóg słuchał...I co
dalej?
Przyszedł człowiek, smutną twarz miał,
ogorzałą.
Zarośniętą, pomarszczoną i zbolałą.
Usiadł cicho, tak na brzegu- nie wiem,
czemu,
Zamyślony, zapatrzony, na kamieniu.
Rzeki fale obmywały bose stopy,
A zły wicher jemu piaskiem sypał w oczy.
Nucił człowiek tę balladę zapomnianą,
Ze miał życie i to właśnie mu zabrano.
Mokre włosy, mokre całe starcze ciało,
A deszcz pada, jakby jeszcze było mało.
Człowiek patrzy na nurt rzeki a ballada,
Po kolei w jedna całość się układa.
O miłości piękne wersy, o zazdrości,
O pozycji, rozrzutności i wolności,
O nadziejach i złudzeniach i głupocie..
Umarł cicho. Dusza tańczy w rannej
rosie.
I ognisko znowu płonie, szumią trawy,
A on młody, a on piękny, pełen wiary.
Kielich jeden…Cisza! To już
koniec!
Było życie i ballada…i był
człowiek
Komentarze (3)
Warto brać przykład z tego czlowieka bo w swoim smutku
śpiewa sobie ballady przypomnienia tego wszystkiego co
było mu bliskie sercu:-)
prześliczny wiersz - cudeńko, piękna treściwa ballada.
Piekny dopracowany w każdym wersie!!