Ballada o dwóch takich
W pubie przy barze pili dwaj chłopcy
Lub jak kto woli starsi panowie,
Jak dotąd byli dla siebie obcy
Ale po chwili już są po słowie.
Szybko odbyły się zaręczyny,
Na palcu chłopca tkwi już pierścionek,
Chociaż nie było żadnej dziewczyny
Hucznie spędzili nockę w salonie.
W urzędzie dali na zapowiedzi
I data ślubu już ustalona,
Wszyscy będziemy ich bacznie śledzić,
Który to ON jest, a który ONA.
Wkrótce się odbył ich ślub wspaniały,
Goście życzyli im dużo słońca,
Geje, lesbijki w szpalerach stały
A pocałunków nie było końca.
Tutaj Wy także mnie zapytacie,
Na twarzach Waszych nie tęga minka,
Kto ściąga majtki, kto zrzuca gacie,
Który to chłopczyk, który dziewczynka ?
A cóż to dla nas jest za różnica,
Obaj z wyglądu zwykli faceci,
Każdy z nich przecież czysta dziewica
Toteż z ich związku nie będzie dzieci.
Dziwisz się Panie? dałeś im życie
Lecz ich psychika jest trochę chora,
Łezka w Twym oku i płaczesz skrycie,
Że to Sodoma i Gomora.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.