Ballada o ulicznym harcerzu
Czyli coś na miarę czasów...
Witaj uliczny harcerzu
włodarzu losu, snu, jawy
Ty co niepokornym strach na licu
rysujesz
serca otchłanią, szarą, betonową wszystko
spowijasz
Swą sprawność zbieracza, śmietnikowego
szperacza
do perfektum, wśród szyderczych nie
spojrzeń nie ludzi
nie zainteresowanych niczym
dopracowałeś sam, nie dla satysfakcji
chyba że życie satysfakcję przynosi
Gdzie jesteś uliczny harcerzu?!
gdy cię w ogóle nie ma
Sprawność nieistnienia – kamuflaż
idealny
niebyt twój mały w nierzeczywistości
niewielkiej
nie mojej, nie twojej, niczyjej
Jak cię podziwiam, jak ciebie nie ma
Choć wszędzie wciąż jesteś
podziwiam nieszczerze
Ale zawsze tak samo
Niewiernie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.