ballada o wierszu, który spadł
mam fazę na frazy odarte z emfazy,
w rękawach wyrazy, sznur sylab i rytm.
słyszycie jak biję w trochejach po
szyję?
co strofa, przepiję, co ważne, ukryję.
i tylko mi serca żal.
cenzura wydrwiła i krwiobieg odkrwiła.
wiersz blady jak papier spod ręki na
łeb...!
zaszumiał i stężał, zmiarowił puls.
zemdlał.
ach, wiersza jak dziecka żal.
zawinął się w tutkę, poczęty w minutę,
by walczył ze smutkiem do końca, po śmiech.
na kapciu trywialnie spoczynek, a dla mnie
za sercem tęsknota, bo żal.
stąpajmy ostrożnie - kto wie, czy nie
człowiek,
ten w wersy wpisany, na dnie...?
nie depczmy, lecz szepczmy, że z nami
bezpieczny
ten wiersz
i ten człowiek,
i ja.
Komentarze (45)
Areczku... Św. P. Art Klater mówił że nie ma czegoś
takiego jak talent. Tylko liryczna wyobraźnia i praca.
Serdecznie... :)
Niektórzy to mają talent. Boże, czemuś taki
niesprawiedliwy?
Pozdrowioneczka znad drineczka :):)
Zielona Dano, dziękuję :)
Pozdrawiam, Anula i dzięki :)
szeptem - bezpieczny :)
Ela się trochę pożaliła,
dodała i w mig dała dyla.
Miłego wieczora Elżbieto a wiersz supraśny.
Dziękuję Nel-u :)
super:):)
Dzięki, Marce :) dobrego wieczoru.
No właśnie. Jaka to słuszna odezwa. Brawo Elu!
Dziękuję, Promyku. Pozdrawiam:)
Witaj.
Taka prawdziwa, ta ballada i wręcz, liryczna.
Pozdrawiam.:)
Dziękuję Wam, miłe koleżanki :)
To ja szeptem...: jak pięknie...
Jak widać łatwo wiersz "zabić", a razem z nim twórcę.
Ja dałabym tytuł: Nie depczmy wierszy.