Bańka
Pękła.
Nadmuchana- pusta w środku
Lekka i niepewna.
Za dużo tego- pustych obietnic
I pękło...
Kilka kropel spadłoRosząc twarze
Schnąc szybciutko w ogniu gniewu
Nie uda się
To już wiem- nadzieja także prysła
Stoję w miejscu, spoglądając
W plecy jej
Gdy szybko odchodzi bez słów
Bez zwykłego "żegnaj"
Skręca w lewo okrążając
To co wspólne było i powraca
Tam gdzie ją znalazłem
A ja?
W prawo, ścieżką wąską
Tam, gdzie nie zagląda nikt
Idę swoją dżunglą
Kogo jeszcze spotkam
Nim dojde do celu?
Komentarze (5)
może mnie ??.....żartowałam ...ciekawy wiersz ..jak
bańka pryska i nie ma nic ...przeżuć sie na
balony...pozdr. i dzieki za komentarz ...:):)
Dziwny być może napiszę komentarz, ale wkurzyłeś mnie
tym wierszem na maksa; niby dlaczego? a dlatego, że
nie wierzę w takie zakończenie, wciąż WY - samolubni
samcy tylko szukacie ofiar, gdzie by tu jeszcze komu
dokopać, zniszczyć do cna, wyśmiać [publicznie] i
wtedy bohatera rżnąć publicznie. Mam dosyć takich
nastrojów i wierszy. Do licha z męskim rodem! A kysz!
Jakiś taki niedopracowany wersy posklejane ze sobą
Banka ...wiadomo ,ze krucha ,delikatna podobnie z
miłością , trzeba ją pielęgnować...nie wiem dlaczego
odeszła ,ale może wina leży gdzieś pośrodku?
bańki są piękne, lecz zawsze pękają może pora
nadmuchać coś bardziej trwałego? Pozdrawiam