Barbarzyńsko się pożądamy
Zostajesz? - spytał.
Tak – odparłam pewna swojego dobrego
wychowania.
Wstał od stolika patrząc na rozpoczętą
kolację, ale skończoną już drugą butelkę
wina.
Zauważył jak chowam dłonie pod obrusem,
jaką dystyngowaną przyjmuję pozę chcąc go
pożegnać,
by się nie zdradzić...
Błysk w jego oku, którego nie dało się nie
dostrzec dał mi do zrozumienia,
że jest świadomy tego jak walczę ze swoim
opanowaniem.
Ekscytująco obszedł stolik stając za moim
oparciem,
pochylił się i finezyjnie odgarniając moje
włosy musnął moją szyję.
Tylko jeśli masz ochotę i jak sobie życzysz
– wyszeptał będąc ustami tak blisko mojego
ucha,
że niemalże go czułam. Na pewno chciałam
czuć.
Głęboko westchnęłam. Nie, nie byłam głodna,
a nasz rachunek został już uregulowany.
Żadnych przeszkód. Zniecierpliwiona ochota
narastała wraz ze wzrastającym
ciśnieniem.
Moje hormony buzowały. Wstałam, bo czułam,
jak ogarnia mnie gorąco.
Wtedy nie dałam sobie już żadnej szansy na
inne zakończenie tego wieczoru
zerkając na niego, jak jego zaciekawiona
przystojna twarz mnie obserwuje,
niepodważalnie pragnęłam go, całego.
Inni goście przy jego prezencji rozmazywali
mi się w oczach.
Dlaczego ten mężczyzna ma wszystko do czego
mogłabym wzdychać,
właśnie w tym momencie, kiedy tak
nieudolnie próbowałam mu się oprzeć?
Wychodząc z nim pod ramię, czułam, że to co
za chwilę nastąpi będzie zwycięskie.
Wyglądaliśmy jak królewska para, jedynie te
pewne dwa uśmiechy mogłyby odtajnić,
jak barbarzyńsko się pożądamy.
Jazda.
Widna, którą sobą dotykaliśmy.
Jego imponująca przestrzeń.
Nocną panoramę Manhattanu mogłam podziwiać
może dwie sekundy,
gdy rozsuwał na moich plecach zamek od
sukienki,
później jedynie nanosekundami, gdy
dociskając moje ciało do szklanej ściany
docierał głębiej.
Magdalena Gospodarek
Komentarze (2)
Ja już po nocach śnię, non stop myślę chociaż o
jednym pocałunku, a ty tu pobudzasz tym daniem, które
zaserwowałaś.
Ciekawie :)