Baśń niejednej doby
Za górami, za lasami,
tam gdzie psy szczekają dupą,
egzystował z przywarami
człek - na stołku, przed chałupą.
Słonko jemu grzało lica,
wietrzyk - chłodził dla odmiany...
Raz mu spadła przyłbica,
był kompletnie zdruzgotany.
Chata jakby podupadła,
stołek też gdzieś diabli wzięli.
Nie schudł, bo nie nosił sadła,
zatroskali się anieli...
zatroskali... Święty Boże!?
Czy możliwym to zdarzenie,
przecie być to tak nie może,
chociaż... chór anielski w cenie.
Upłynęła w rzece woda,
brzozy ciutkę posiwiały,
to, że czasu k.... szkoda
- rano ptaszki wciąż śpiewały.
Wylazł zatem przed chałupę,
gębę do słońca wystawił,
posadził na stołek - dupę
i znów słodko się rozmarzył...
excudit
lonsdaleit
18:21 Piątek, 14 czerwca 2013 - ...
Komentarze (19)
ale spadła:))) i mógł zobaczyć mizerię:))))
Idzie o to, by właśnie nie spadła... ;)))
Super!
Baśń na niedobranoc?
Masz rację, jak tak na zydlu się nasiedzi. to i
pomarzyć może póki przyłbica nie spadnie:))))
I słońce mu wystarczyło... Uśmiech za uśmiech
zostawiam ;D