Bełkot pijanego
Znowu chwiejnym krokiem
powracasz do domu,
ledwo trzymając się na nogach
wchodzisz po schodach.
Słychać cię z daleka
jak bełkotliwym głosem
pijanego człowieka
mamroczesz pod nosem.
Wchodząc do domu
krzyczysz od progu
„…cześć kochanie…
…wróciłem…”
kolejnymi karmisz
kłamstwami
tylko nie wiem po co…
obietnice…
przysięgi…
Mam dość tego widoku...
dość kłamstw
niespełnionych obietnic
wylanych łez
nie przespanych nocy
już więcej tego nie zniosę…
...eh życie...czasami potrafi być okrutne...ile kobiet to przechodzi w swoich domach...ojciec...mąż...narzeczony...nikt tego nie wie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.