bez doradców
Istnienie boli, nęka dniem szarym,
w matni mozołu kręci piruety
i ciągnie w pędzie twoje jestestwo,
abyś pod wieczór doszedł do mety.
Meta, więc finał, chcesz się położyć,
o nie, za pięknie by się kończyło,
a twoje ego w bez mocy prawie,
do Luny będzie po nocach wyło.
Zmień scenografię na swojej scenie,
odrzuć suflera,( bo szept ma cichy)
i pozwól aby tylko twe sztućce,
były złożone na dnie twej michy.
Gdyż wtedy będziesz mógł przełknąć wszystko
z pewnikiem, że cię nic nie zaboli,
a jak dostaniesz po łbie znienacka,
będzie to tylko z twej własnej woli.
Komentarze (6)
Bez doradców czasami po prostu nie da się żyć,
pozdrawiam :)
Witaj. Tym wierszem rozwiazujesz wszystkie moje
problemy i przeganiasz glupie dreczace mnie mysli. Moc
seredcznosci.
w życiu potrzebne drogowskazy, lecz wybór kierunku
należy do nas...
ciekawie napisany...pozdrawiam
Kolejny Twój udany i dojrzały wiersz. Mnie zachwycił.
pzdr
Może to jakieś rozwiązanie, skoro wtedy będzie można
wszystko przełknąć :P Pozdrawiam serdecznie +++
umiar we wszystkim wskazany tak powtarzał kawaler do
panny na jej brzuch wskazując