Bez Odpoczynku
Z przeszczepem duszy nowo narodzony
Zeslany w reku z marnym cialem
Kazda mysl ze slowem wyglodzonym
Tresc niepojeta z niepojetym moralem
Drogi w jedna czasem ulozone
Zlaczone dlonie z jednym bijacym sercem
Zycie czasem smakiem zbytnio za slone
Klekam odwaznie przy lewej nerce
Oddech wrogosci po plecach przebiega
Oczom nie zaufam,nie zaufam slowom
Gest natarczywy na gest nalega
Pozostane jednak na klucz zamknieta
glowa
Zdyszany poranek usiadl na parapecie
otwartego okna
Zmeczony zapach kawy otwiera wyschniete
oczy
Pewnosc w sercu,ze moj dotyk z twym sie
spotka
Dzis wiem,ze to jedyna droga bo zycie bez
odpoczynku sie toczy.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.