BEZ OPARCIA
topnieją bliskie sercu podpory
grzebiąc gdzieś powoli zrozumienie
kiedy choroba przywitała słabość
podstępnie zabrała ostatnie siły
wypowiedziane bolesne wasze słowa
sprowadziły potok gorzkich łez
które płynąc zostawiały ślad
gdzieś pomiędzy dniami samotności
nadszarpane obojętnością nerwy kruszeją
niczym poluzowane życiem struny
odosobnienie moje woła sprawiedliwość
gdy bliskie twarze przekreślają
wykolejone rozumowanie osunęło
normalność
stawiając wyzwania zwyczajnie proste
widzicie tylko zdrowe ubranie
środek egzystencji wojną ogarnięty
Komentarze (6)
Pozostać samemu wśród bliskich, to bolączka. Dlaczego
tak się dzieje, nie wiem. Pozdrawiam.
Zycie jest pięknie, rozejrzyj sie. Pozdrawiam
Dobry,życiowy wiersz,lecz bardzo pesymistyczny ma
wydźwięk...
Mam nadzieje,że los postawi na Twojej drodze jak
najwięcej życzliwych Tobie osób ...
Serdecznie pozdrawiam *:)
A może nie jest tak źle. Spróbuj spojrzeć na świat
inaczej.
Życzę wielu "bliskich twarzy"
Bardzo ładny wiersz i prawdziwy. Taki jest człowiek
zamiast dać wsparcie, wykorzysta sytuację.
Rafale, niech od dziś los się do Ciebie pięknie
uśmiecha.
Serdecznie pozdrawiam.
Miłego popołudnia niedzielnego.
Oparcie w bliskich jest wtedy bardzo ważne:-)