bez prądu
zanurzyłam ręce
w wiadrze pełnym krwi
gęsta czerwona ciecz
otuliła moje dłonie
próbowałam odnaleźć
kawałeczek działającego
jeszcze ciepłego
mięśnia sercowego
stukałam delikatnie
opuszkami palców
o krawędzie metalowego
zimnego pojemnika
znalazłam na samym dnie
coś co poruszało się
w sposób rytmiczny
bez prądu
bez baterii
bez słońca
wyjmując na ziemię
zaczęłam głaskać
po lewej komorze
i prawym przedsionku
reanimacja trwała krótko
na monitorze znowu
pojawiły się góry i doliny
wróciło ciepło
Komentarze (28)
Uff dobrze, że nie został płaski teren.
mocne..... pozdrawiam
obrazowo przedstawiłaś reanimacje serca, pozdrawiam :)
zawsze wiedziałem że kobiece dłonie to skarb
Pozdrawiam serdecznie
dobrze, że peelce udało się go ocalić.
dobrze, że peelce się go ocalić
Bardzo plastycznie opisałaś wskrzeszanie serca:):)
Poetycko opisujesz każde słowo pulsuje :-) ukłony
jak kruche jest życie. I jak zbawienny wpływ ma
głaskanie ( ;-) )
Pozdrawiam :)
Puls i ciepło, tego do życia nam potrzeba...czasem
reanimacja bezskuteczna, czas odejścia pisany...
zanurzanie dłoni we krwi mnie przeraża...pozdrawiam
serdecznie
Znam to Karolino, jestem po trzech zawałach i zdążyłem
się już przyzwyczaić do odchodzenia.Jestem spakowany.
Wiersz mi się podoba więc + i Miłego dnia.
Sugestywnie, az ciarki...
Pozdrawiam:)
Pięknie, serce pracuje bez prądu, baterii i słońca.
Pracuje od narodzenia do życia końca. Niezastąpione.
Pozdrawiam.