Bez strachu starości
Nocy dzień czarny, zmierzchu szary ranek
Mijają z wolna młodości słodkie lata
Starość się chyłkiem skrada na ganek
Staruszek człowiek - smutku licha karta
Pełne czerwieni oczy mgłą zasnute,
przekrwione
Z serca miłość cierpliwie jak lawa
wypływa
Wspomnienia słodkie, lata zabaw minione
Śmierć jest balsamem niczym gęstą oliwa
Trwanie wiecznością? Ułudy słodka czasu
nuta
Na pięciolinii życia gamy dźwiękiem płochym
drżą
Sen wybawienia nadchodzi, niczym strzała
zatruta
Życie było, jest, zostanie buchalterowską
losu grą!
A, gdy różowe pąki kwiatów życia na zawsze
usną
I śmierć pobladłą zastaniesz w progach
serca swojego
Wznieś oblicze ku światłu, promienie twarz
musną
Zatrać strach w duszy…Ucałuj Boga
dobrotliwego
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.