bez tytulu
miasto się budzi
strzepując z siebie ostatki białego
pyłku
alejki nabierają koloru tęczy
parki coraz to gęstrze
radością tchnienie posuwa naprzód
zielone pączki na krzewach i trawach
echo słońca gładzi każdy horyzont
codziennie gałązki
są odziewane w dodatkowy listek
jedynie ja poskromiona przez grawitację
wiję się we własnym ciele
o dodatkowy atom tlenu
widząc biel powoli milczącą
tracąca swoją konsystencję
przechodzę na jej barwę
lekkimi krokami
milczącym oddechem
Mechiel się rodzi
którędy pójdę ? w jakim celu ?
poddając się bifurkacji umysłu
szukaj mnie jeśli miłe Ci życie
co noc się pytam
stając przed lustrem
Quo Vadis ?
Klaudia Gasztold
Komentarze (2)
Wczesnowiosenny, refleksyjny poranek.
Masz literówkę w "gęstsze".
Miłego wieczoru:)
ładnie piszesz Klaudio ale coś czytelnicy nie bardzo
są za twoimi wierszami
a może na wiosnę...