bez wyjścia
Niebawem obudzi świt
wstaną lęki, podwojone burze
niedawno odszedł świt
po to by następny trwał dłużej.
Już zaczął się pochmurny dzień
na szybach zapowiedziana rosa
wiedziałem, że od początku
trzeba będzie uczyć się kochać.
Lampy powoli gasną
na ścianie lęk zachodzącego słońca
nie odchodź-proszę- jeszcze nie teraz
do wyliczanki przynajmniej zostań.
Raz-trzymam się mocno mojego stołu
dwa-zapada w głębi wymuszona cisza
trzy-zaczynam od początku
powtarzam to co było słychać.
Już oczy zamknięte
i myśl co przyniesie jutro, a może
wczoraj
śnie-który nadchodzisz tak nagle
choć tak nagle-proszę-zostań !
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.