Bez znieczulenia
Ilekroć nieśmiało rozchylę skrzydła
śmieszny los i bolesna konieczność
zwalają mnie z nóg
i przydeptują do ziemi.
Żal miażdży moje gardło,
w próżni zamykając
niewypowiedziane słowa.
Balast, balast,
ciężki, ciężki bagaż.
Tym właśnie jestem dla Was.
Zapaść chcę się pod ziemię,
skoro gwiazd sięgnąć nie mogę,
lecz znów się mijam z przeznaczeniem.
Biada nam, co spoglądamy w niebiosa,
nie mając do nich dostępu
i śniąc o nich,
ranimy stopy o twarde kamienie.
Do gwiazd daleko,
jeszcze dalej do bezpiecznej kryjówki
Nieistnienia.
Tylko ból, ból, ból
Bez znieczulenia.
Komentarze (4)
Bardzo ładnie piszesz, zrobiłam tu dłuższy przystanek,
czytając ten wzruszający wiersz.
Pozdrawiam serdecznie
PS
Mam o tym samym tytule:
http://wiersze.kobieta.pl/wiersze/bez-znieczulenia-105
339
Bardzo smutny, ale takie jest życie.
Przemawia do mnie Twój wiersz, pełen jest emocji,
smutku, goryczy, żalu... Prawdziwy i osobisty...
Wzruszający do łez przekaz. Dużo w nim życiowej
prawdy. Takie właśnie jest życie ! Pozdrawiam Autora