BEZGŁOŚNY KRZYK
Samotna wśród tłumu ludzi
Cierpiąca w ukryciu dłoni
Gdy wszystko do życia się budzi
Ona swój smutek chce chronić.
Usta wygięte w uśmiechu
Serce ściśnięte rozpaczą
Często brakuje oddechu
Inni i tak nie zobaczą.
Twarda na zewnątrz
Jak zbroja rycerza dzielnego
W środku mięciutka
Nie zmieni już nigdy tego.
Tak mknie przez życia drogi
Usłane kolcami co krok
Czasami wpada w stan błogi
I zwykle zastaje ją mrok.
A nocą rozmawia z gwiazdami
Uśmiecha się do księżyca
Nie martwi się już smutkami
Tu nie ma nic do ukrycia.
Lecz chwile beztroskie mijają
Tak szybko jak wieje wiatr
I znowu problemy wracają
To z życia codzienny kadr.
Komentarze (10)
Ciekawa refleksja.Pozdrawiam:)
Takie życie . Pozdrawiam
Takie życie . Pozdrawiam
Nie zawsze jest ochota na uśmiech, gdy życie zsyła
problemy. Trzeba jednak walczyć i pokonywać trudności:
dla dzieci, męża, rodziny i dla siebie.
Warto!
Serdecznie pozdrawiam Sąsiadkę, po tak długiej
przerwie.
Samotność opisana w subtelny sposób. Trudno na przekór
wszystkiemu mieć ciągle uśmiech na twarzy. Dobrze, że
jest noc i wtedy można założyć swoją prawdziwą twarz.
Dziękuję bardzo.Pozdrawiam :)
Ładny wiersz i znany mi z autopsji...
Pozdrawiam serdecznie.
Miłego dnia życzę:)
Pozdrawiam:)
Ładnie:) pozdrawiam
Nie ma jak sztuczny optymizm...ale długo tak się nie
da, coś mi na ten temat wiadomo...pozdrawiam i życzę
głośnych krzyków, na przekór wszystkiemu