BEZMYŚLNA DYSKOTEKA
Szalency nieodpowiedzialni wracaja pijani samochodami z dyskotek. Zabijaja siebie a nawet innych
Humor, zabawa, taniec i śmiech.
Kieliszek wina, lub może dwa?
Didżej rozgrzewa sale do tańca,
a barman drinki na bufet pcha.
Wszyscy weseli , szaleją wkoło.
Dziewczyny ciała jak węże gną.
Tańczy przy rurze gdzieś striptizerka.
Pełne owacji brawa nie milkną.
Słonce już wstaje, do domu pora.
Że w głowie szumi?
A co to szkodzi.
Siada w samochód grupa szalona.
Kierowca gaz do dechy pcha.
Jeszcze im szumi w uszach melodia
Samba, lambada, twist, może polka?
I nagle ciemność….
Jęk zbitych ciał
Syreny wyją na pomoc mkną,
Lecz nie ma komu teraz już pomóc
Już im nie szumi w uszach melodia
Nad nimi teraz szumi już las.
Czy ich zalowac? czy cieszyc sie ze o ilus tam mniej wariatow?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.