Beznadzieja
Beznadzieja
W codzienności tkwi
Pali sola w oku
Odbiera radość dnia
Od świtu aż do zmroku
Zabija dobrą chęć
Pozbawia cię radości
Co dzień ktoś cię mami
Gra życiem twoim w kości
A ty zgarbiony losem
Codzienny kubrak wkładasz
Wychodzisz nie wiesz, po co
I gorycz swoją zjadasz
Wieczorem przy modlitwie
Znużony z miną stroskaną
Prosisz boga o to
By nie wstać jutro rano
Nie widzieć tej szarości
Skulonych smutnych ludzi
Idących noga w nogę
Co z nędzy mają mdłości
Umrzeć też nie mogą
Xawier.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.