W bezsenną noc
Już życie miałem poukładane,
salon, jadalnia i dzieci śmiech,
ona zjawiła się niespodzianie
i aż w piersi zaparło dech…
U schyłku dnia
już nie pamiętam czy w lipcu czy w maju,
ogniska blask
a nasze dłonie się drżąco zbliżają,
i tylko wiem
że tak cudownie konwalią pachniałaś,
nie było słów
a na tak długo w mym sercu zostałaś...
W bezsenną noc
w moim pokoju tęsknota gościła,
pytała mnie
czy ta dziewczyna już nic nie znaczyła,
więc pisze list
i swą tęsknotę w kopertę zamykam,
Mijają dni
a czas przyjaciel zakurzy wspomnienia,
już dobrze mi
spaliłem zdjęcie i dosyć smucenia,
więc po co dziś
do moich drzwi zapukałaś wieczorem,
spójrz żona śpi
i w swoją drogę cię dziś nie zabiorę…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.