BŁYSK SZKLANECZKI
Czy wierzycie w rozkoszny ból zmysłów?...nie widząc...nie słysząc...nie dotykając...a jednak pragnąc?
BŁYSK SZKLANECZKI
Czy już Ci mówiłam?
Że mnie zaczarowałeś?
Nie czyniąc tego z rozmysłem?
Czy już wspominałam?
Żeś nimfą uczynił?
Samej szklaneczki błyskiem?
Złoto w piszczałkach naszych słów,
Nieziemsko się mieniło.
A Twoja piramida światła,
Kurz z sofy rozświetliła.
Szarości nie były nudne, NIE!
Wręcz miękko kołysały.
W pryzmacie światła mignąłeś mi,
We włosach refleks mały.
Chciałam go szybko dłońmi zdjąć,
Dotknąłeś mych palców w szeleście.
Pragnęłam po piramidzie się piąć,
A myśli szeptały: nareszcie!!
I tyle ciepła po twojej stronie,
Tyleż zauroczenia….
Ujęłam czule szumiące dłonie,
Biegnijmy do zapomnienia!!
Siadajmy prędko w czasu maszynę,
W nocy przez wiatr, światła miasta,
Targajmy naszych włosów gęstwinę,
Ostatnia latarnia przygasła.
Zmęczeni, zmarznięci, nadal nie syci,
Ciała - łyżeczki skulone.
I tęsknot naszych kocem okryci,
Stopy zmysłowo splecione.
Czy Ci już mówiłam?
Masz krzywo kołnierzyk,
Takiego Cię właśnie zechcę!
O! chwilo przemiła!
Aż trudno uwierzyć,
Że to błysk nalany w szklaneczce!!
Dla mojej najsłodszej tajemnicy...której nie godzi się odkrywać....ech!!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.