Bo łez nie widać nocą...
Wszyscy pytacie, po co
spadają gwiazdy nocą,
a mi odjechał pociąg
ostatni od Was pociąg…
Zostały na peronie
samotne puste dłonie…
Ruszyć zamiast przed siebie,
ruszyłem bezimiennie…
Wyruszam tak codziennie,
być żyć wciąż niezupełnie…
Szczęście, gdzie ja zgubiłem szczęście?
Nie patrzcie mi na ręce,
nie stać mnie już na więcej…
Chciałem coś znaczyć więcej,
a pustkę widzę wszędzie…
Wciąż każdy z Was ma dla mnie tylko
cień…
Nad nami jedno niebo,
każdemu trochę trzeba…
Ujęty w antyramy
wciśnięty gdzieś na ściany
chwieję się jak pijany
bez perspektywy zmiany…
Znów stanę na peronie,
splotę na sercu dłonie,
przepuszczę znów swój pociąg,
by nie wiedzieć jak Wy, po co,
spadają gwiazdy nocą…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.