Bóg chciał mi go pokazać...
Są lata, które chcielibyśmy, aby trwały wiecznie. Jest życie, które nie zawsze jest nam potrzebne. Rafałowi Cynarskiemu...
Nie miałam siły dalej trwać,
Myśli splotły się w jedno koło,
Wszystkiego zaczęłam się bać,
Chyląc ku ziemi swe malutkie czoło...
Oparta o brzeg "przystankowej" ławki
I zanurzona w porankowej mgle,
Siedziałam i spoglądałam na wesołe
kawki,
którym mimo mrozu nie było źle!
Wyprostowane włosy, stały się kręcone,
Zimne łapki mocno ściskały ławkę,
Oczy duże, czarne zrobiły się czerwone,
A cała ulica przypominała wielką
huśtawkę...
Przechodni ludzie przepychali się na
prawo,
To znów na lewo, biegnąc nie wiadomo
gdzie
I robili to tak gwałtownie, tak żwawo
I nawet nie widzieli mnie...
Wiedziałam, że jestem tylko ciałem,
Którym beztrosko poniewiera wiatr,
I nic co istnieje nie jest trwałe,
Więc po co wołano mnie na start*?
Naprawdę moim marzeniem było zniknąć,
Tak jak mgła, która przyszła tylko na
chwilę
Wstałam z ławki, musiałam jeszcze
kichnąć
No już... do autobusu... choć tyle się
wysilę!
Naglę z tej mgły wyłonił się staruszek,
Spojrzałam wnikliwie w jego stronę,
Miał siwą kędzierzawą główkę, chudy
brzuszek
Stałam tak... i stałam... autobusu nie
dogonię!
Czołgał się on na dwóch starych kulach,
A inni "huśtając się", spychali go na
bok,
Oczyma duszy widziałam siebie w jego
bólach,
Cierpienie zadawał mu każdy krok.
Czymże są moje chwilowe depresje,
W porównaniu do innych tragedii,
Cały świat odbywa w swym życiu procesje,
Lecz on to robił bez patosu, bez "komedii"!
wołano mnie na start- pozwolono się urodzić
Komentarze (2)
Bardzo poruszający wiersz. Choć lekko
przedstawiony,wcale lekki nie jest. Rymy bardzo dobrze
dopasowane. Ciekawa punta. Bardzo dobry wiersz.
I właśnie aby coś zrozumieć musimy doświadczyć takie
widoku jak opisałaś, a nie daj Boże stanąć na jego
miesjscu-plus za odwagę w temacie