Ból...
Przeszywający ból..
Nie odgrywający konkretnych ról...
W mym zyciu zawsze istnieje,
A me zycie stale się chwieje.
Nie bawi mnie już ono dziś,
Bo nie jest już jak pluszowy miś.
Czemu?
Czasem świat szarością przytłacza
człowieka,
I aż chce się zamknąć na wieki powieka.
Gdy mrok zalewa ulice miasta,
Myślę,że jest jakaś kasta.
Są ludzie szczęśliwi i smutni,
lecz czasem bardzo okrutni.
Co czuję??!!
Wewnetrzną pustkę.
I chcę dostać do szczęscia przepustkę.
Dręczy mnie ból,
Uderzający z mocą potężnych kul.
Ból kłującu i palący...
Bardzo życie mącący.
Odwracam się i wychodzę,
Idę już spokojnie po drodze.
Z dala od was...
Wchodzę w ciemny las...
Odwracam się ostatni raz...
I nie widzę już NAS...
Wiersz stworzony został ponieważ są osoby które mnie bardzo zraniły...i one nazywają sie moimi przyjaciółmi...mimo,iż tak ranią..nie moge o nich zapomnieć =(
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.