Brak
Gdzie jesteś?
Gdzie byłeś?
Jak Cię potrzebowaliśmy
Przez te wszystkie lata...
Nie wypowiem nigdy słowa "tata"
Bo dla mnie nieistnieje
Bo dla mnie go nie ma
Dla mnie to puste słowo
Bez znaczenia
I dziś gdy upadam
I krzycze pomocy
Nikt nie słyszy, że jestem w niemocy
Wszyscy daleko stoją ode mnie
Widze ich plecy zwrócone
I tonę w żalu
Tonę...
Bo nikt nie podejdzie
Nikt nie spyta
Nie poda ręki
A ty staniesz z uśmiechem na twarzy
Wyśmiejesz mnie
Wyśmiejesz mą słabość
Nieporadność
I odejdziesz...
tato
"brak" z którym nauczyłam się żyć 8 lat...przeszłość, która przechodzi na drugą stronę ulicy, ból i świadomość, że wyrzekłeś się mnie...nienawiść, którą duszę w sobie...nie życze nikomu...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.