Brała zwykłą żyletkę...
Brała zwykłą żyletkę
na lewej dłoni kreśliła znaki
nie ciekawiło ją życie
nie interesowały chłopaki
Cięła swoją dłoń
w każdej wolnej chwili
wiedziała że od tego
niektórzy nie przeżyli
w szkole szło jej nieźle
dobre oceny miała
lecz Zawsze była sama
nikogo tam nie znała
mówili że jest dziwna
że sobię ręce tnie
lecz co z nia jest naprawdę
ona jedyna tylko wie
rodzice byli wporządku
z nimi problemów nie miała
i wszystko było spoko
póki się nie zakochała
Koleś to zauważył
wiedział że jest "czysta"
był draniem najpodlejszym
odrazu ją wykorzystał
Zostawił potem samą
na odchodne rzucił słowami:
oprócz sexu dziewczyno
nic nie było między nami
Dziewczyna wpadła w rozpacz
ze smutku jeść przestała
przeklinała siebie
że mu się łatwo oddała
próbowała o nim zapomnieć
jak dawniej cięła ręce
chciała czuć ból fizyczny
nie trzeba jej było nic więcej
I tnie się tak do dzisiaj
lecz dużo żadziej już
bo dziś do wycinania
kuchenny bierze nóż
Dziś długi sweter nosi
który blizny zasłoni
i zadam tutaj pytanie
skąd ta wyjściowa szrama na mojej lewej
dłoni...
Komentarze (1)
hmm... piszesz o bólu i nienawiści do całego świata...
rozumiem to. I wiersz ogólnie podoba mi się, lecz nie
jest zbyt emocjonalny czy przejmujący.